Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2023

Znów dziś mglisty poranek, godzina 7.20 i są  , niemal jednocześnie wylądowali na barierce.

Początek spotkania był bliźniaczo podobny do wczorajszego - Czart wskoczył do budki, Wrotka została na poręczy i tak chwilę rozmawiali. 



Po nieco ponad minucie Wrotka jednak zdecydowała się na bliższe spotkanie i wskoczyła do budki. Gadali, kłaniali się, Czart miał ochotę na dzióbki, ale Wrotka odmówiła i to ona pierwsza wyskoczyła z budki. 



Za to nie odmówiła sobie krótkiego występu, jednak tym razem były to dwa piękne podskoki na wietrze. Za trzecim Wrotka poszybowała, zatoczyła łuk i zniknęła po lewej stronie podglądu.



Czart oczywiście pokaz obejrzał i był nim zachwycony . Po odlocie Wrotki wskoczył na próg, potem na poręcz, podreptał na jej koniec i o 7.24 odleciał. 

Dziękuję Dobrej Duszyczce za podesłanie filmu  .

 

 9:56 na barierce wylądowała Wrotka ciokając.
Widać uznała, że następne dzisiaj spotkanie będzie ze wszech miar wskazane. Po 5 minutach nawoływań - kiedy Czart nie nadlatywał -  wskoczyła na próg i do środka. Tutaj następnych kilka minut poświęciła kontemplacji ścian budki.


Zadołkowała.
 

Zaraz wyszła na podest. I po raz drugi dzisiaj zatańczyła na rogu barierki (ostatnio czuliśmy niedosyt, bo od kilku dni pokazów nie było). Układ zawierał nowy element - coś jakby zaczątki kankana 
Zaraz przemieściła się na drugą scenę, czyli na drut poniżej. I wtedy okazało się, że prawdopodobnie miała publiczność, bo można było dostrzec sokoli lot. Jeszcze wykonała jedną figurę i poleciała.

7:24
na barierkę przyleciał Czart. Przez chwilę piskliwie nawoływał. Interesował się górą komina.
 


Zaraz podreptał dalej, odwrócił się i zaczął obserwować okolicę Potem przemieścił się na róg i stąd też spoglądał wokół, czyścił piórka. Tak minęło pół godziny.
Wtedy zdecydował się na zmianę miejsca  - na chwilę odleciał, by wylądować na dachu.
 


Tutaj przespacerował się po krawędzi, zasiadł na rogu.

Pokazał, co myśli o tych co go podglądają 


I zaraz, o 8:05 poleciał.

A po południu zgłosiła się Wrotka - o 15.47 usiadła na barierce przed drzwiami, głośno gadając. Zaglądała do budki, pod podest, spoglądała na górne partie komina.

 

Po dłuższej chwili ucichła, popatrzyła jeszcze pod podest, za siebie,

 

po czym "skoczyła" w dół i zniknęła z pola widzenia.
 

Ilustracja filmowa do postu Bejbki poniżej:

15 stycznia 2023

O godz. 7:15:50 (czas kam. zewn.) na bliższym nam szczycie podestu wylądował sokół, jak się okazało Czart. Zaraz wskoczył na próg budki. Ciokał już od momentu samego wylądowanie na listwie podestu. Spojrzał do budki, a tam pusto.

 

Spojrzał w lewo, odwrócił się i zrobił dobry uczynek dla mnie, pokazując znacznik na prawej nodze.
Więc ja - amatorka upewniłam się, że to Czart.

 

Trwało to chwilę. Dał mi do zrozumienia, że kto ma oczy, ten zobaczy. No i przeszedł wzdłuż progu i zeskoczył na podest.

Odleciał o 7:16:51 startując w lewo i zaraz zatoczył pięknym łukiem w prawo-dół..

 





 

13:09 - 13:14 wizyta Wrotki
W porównaniu do porannego Czarta Wrotka bardzo zdecydowanie i długo nawoływała - najpierw siedząc na barierce, potem będąc już na progu i w środku budki. Być może jej towarzysz był w pobliżu i sądziła, że dojdzie do spotkania.
Trochę jeszcze poczekała, porozglądała się, zadołkowała. Będąc już na podeście znowu zaczęła wołać, ale krótko, zaraz przebiegła po poręczy na róg, wykonała jeden mały podskok i odpłynęła na wietrze 

Wiatr zaniósł Wrotkę na wysokości, pod górną galerię, niezbyt daleko od budki. W każdym razie tam ją odnaleźliśmy pół godziny później. Ptasia piękność w rozwianej sukience.
 

Teoria o obecności Czarta podczas jej wizyty w domu może być prawdziwa, bo zastaliśmy go z tej samej strony komina, kilka metrów pod Wrotką.
 

To stanowisko jest rozchwytywane przez sokoły, niemal zawsze ktoś tam przesiaduje, a to zaledwie dwa balkony od budki.

Nad jego głową Wrotka analizowała, co dziś sobie przygotować na obiad. Wybór padł na jakiegoś biedaka w oddali, ruszyła przed siebie, przecięła migiem ul. Smoluchowskiego, czyli udała się w kierunku znajdującym się dokładnie za kamerą zewnętrzną. Młody spokojnie przyglądał się tej scenie.
Minęło kilkanaście minut, kiedy Czart zerwał się ze swego miejsca i poleciał za makarony - kierunek boczny względem odlotu Wrotki. Szybko okazało się, że dostrzegł Wrotkę dźwigającą łup i postanowił ją podeskortować. Samica zniknęła za otaczającymi komin niższymi budynkami, młody wrócił na swoją wygrzaną balustradę.

Nie wiem gdzie podziewała się Wrotka przez kolejne minuty, dostrzegliśmy ją dopiero, gdy odfruwała w kierunku Zalewu. Ciekawe jest to, że niedługo później Czart również odleciał, ale w zupełnie przeciwnym kierunku. Jakim cudem zaraz wróciły razem? I jak to się stało, że Wrotka znów targała zdobycz?
Ulokowała się w stołówce na balkonie przy ul. Inżynierskiej i tym razem zabrała się za posiłek. Jej towarzysz - a jakże - wrócił na swoje ulubione miejsce.


Niestety nie dane nam było obejrzeć czyszczenia dzioba i prezentacji poobiedniego żabotu, ponieważ około godziny 15 zaczął padać deszcz i pada do chwili obecnej.
Wrzucam jeszcze dalszy ciąg posiłku Wrotki , dopóki pogoda pozwoliła na nagrywanie.
 

8:35 - 9:29
Wrotka przyleciała na podest, tu gdzie zwykle, naprzeciwko wejścia. Ciokała i czekała. Trwało to kilka minut.



Potem weszła na próg, chwilę posiedziała. Jakiś czas spędziła w budce, nieśpiesznie obchodziła kąty, próbowała robić dołki to tu to tam.
 


Zasiadła wreszcie na podeście i stąd przez najbliższe pół godziny, nie ruszając się z miejsca lustrowała okolicę. Kiedy już wszystko przed sobą dokładnie obejrzała, zaczęła czyścić piórka. Nie zabrało jej to dużo czasu - zaraz wskoczyła na próg rozmawiając sama ze sobą. I znowu zrobiła krótki obchód budki - a to przejrzała się w kamerze, a to popatrzyła po ścianach. Pogłębiła dołek.
Wreszcie, po blisko godzinnym pobycie uznała misję za zakończoną.
I gdyby nie ta zamglona kamera  byłoby co podziwiać, bo wizytę zakończyła pokazem 

O 10.31 w dolnym rogu ekranu widoczny był przelot sokoła, a już za chwilę na daszku wylądował Czart. 

 

Kilka sekund po nim pojawiła się Wrotka, ale zanim zdążyła postawić łapki na barierce, Czart wystartował z daszku i tyle go widzieli  .

 

Filmik pokazuje ucieczkę Czarta znacznie lepiej 



Wrotka oczywiście rozglądała się za nim, zapraszała, ale bez skutku. Wskoczyła więc na próg i o 10.37 weszła do budki. Przymierzyła się do dołkowania, ale ostatecznie postała w dołku rozglądając się.

 

Dwie minuty później wyskoczyła na barierkę, by zaraz znów znaleźć się w budce. Przez chwilkę ciokała, zadołkowała, podrapała się w głowę, skubnęła łapki i o 10.43 wróciła na barierkę. Znów obserwowała okolicę, a może raczej szukała swego towarzysza. Odleciała o 10.57.