Między godziną 10:36 a 17:05 Wrotka zanotowała sześć przylotów i odlotów do/z budki.
10:36 - 12:13
Pięć pierwszych minut spędziła na barierce, potem przeskoczyła przez próg. Wykorzystała swój dołek jako punkt obserwacyjny, a gdy się ocknęła z zamyślenia przystąpiła do jego pogłębiania i usypywania kamyków, które zsunęły się z okopów.
Wąwóz jest już tak pokaźny, że można tam zjeżdżać na sankach. Z rozpędu zrobiła też jeden dołek pod drzwiami.
Gdy w budce wszystko było gotowe, przeniosła się znów do okienka i z tego miejsca przypatrywała się czyimś lotom wysoko w górze. Po kolejnych trzydziestu minutach wycofała się znów pod daszek.
O 12:11 jakiś widok na zewnątrz sprowokował Wrotkę do podniesienia głosu i przejścia w stan podwyższonej gotowości. Niebawem na barierce wylądował równie przejęty Czart, obrócił się tyłem do mamy i krzykami odpędzał niewidocznego dla nas nieproszonego gościa. Wrotka pozostała na swoim miejscu, niezdecydowana, czy kłaniać się Czartowi, czy razem z nim przeganiać intruza.
Młody bardzo przejął się swą rolą obrońcy terytorium, zerwał się, by pognać za obcym, chwilę po nim do pościgu przyłączyła się Wrotka.
Manta - dziękuję za film
12:13 - 12:14
Wrotka oddała pole Czartowi, bo szybko wróciła na barierkę. Obserwowała jednak wciąż sytuację i pewnie uznała, ze znów potrzebna jest jej kontrola, bo po minucie pobyt przerwała.
12:44 - 13:36
Sytuacja chyba została opanowana. Po dziesięciu minutach na barierce Wrotka wskoczyła z rogu podestu na półkę za daszkiem. Po wcześniejszym zdenerwowaniu nie było już śladu, wietrzyła skrzydła, rozciągnęła się i z tego miejsca odleciała.
13:37 - 15:12
Wszystkie najważniejsze czynności wykonane. Więcej czasu spędziła na progu rozglądając się na wszystkie strony.
15:12 - 15:16
Krótki pobyt, tylko na zewnątrz, odleciała z końca podestu.
16:25 - 17:05
Zaliczona budka, próg i barierka.
Ciekawe, kim był przybysz, który pojawił się w okolicach południa - czy były to często tamtędy przelatujące myszołowy (a więc dobrze już naszym sokołom znane), czy przedstawiciel tego samego gatunku. Mam nadzieję, że jego przegonienie było czystą formalnością i Czart najpóźniej jutro rano ponownie się nam pokaże.