Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2023

Zanim Wrotka zniesie piąte jajko, wrzucam Czarta z kolacją, żeby nie było podejrzeń, że po zmianie nasz chłopak leżakuje.

Piąte jajko Wrotki i Czarta - 21.03. godz. 2:43 


 


 

W deszczowy wtorkowy poranek, po czwartej rano, Wrotka na leżąco pozbyła się wypluwki, a o 5:02 na barierce stawił się jej partner. Trochę się chłopak nasłuchał, może miał zamiar zajrzeć do środka, ale ledwo wylądował a Wrotka już zaatakowała go werbalnie Po czterech minutach tego nierównego dialogu młody odleciał.


A Wrocia odpoczywa dalej po ciężkiej nocy i pewnie czeka na powrót samczyka.
 

Czart pojawił się ponownie o 8:25 (ciekawe, co mu nagadała, że zajęło mu to ponad trzy godziny  )


I znowu jaj przybyło... Ale z zasiadaniem i ogrzewaniem nasz młody tata radzi sobie świetnie
 
Piąte też się zmieści...
 

5-jajeczny Czart

 

Dyżur Czarta trwał dość długo, ogrzewał cierpliwie jajka, zakrywając wszystkie pięć, przez ponad 3,5 godziny, zuch chłopak  .

Wrotka wróciła z odpoczynku o 12.01; wskoczyła do budki, zaczekała pod ścianą, aż Czart opuści dołek. Trochę się przyszły tato ociągał,

 

ale w końcu dał się namówić i Wrotka przejęła opiekę nad jajkami.

 

Odpoczywała, przysypiała, umacniała wał. O 15.51 ożywiła się, wstała, coś tam gadała, ale z powrotem na jajkach zasiadła.
Ponownie wstała o 16.04, wskoczyła na próg, na barierkę i z jej końca odleciała.

Jajka nie były długo bez opieki - już o 16.13 na poręczy pojawił się Czart. Zaraz wskoczył do budki i już był w dołku. Jedna, druga, trzecia próba i wszystkie jajka były przykryte.

 

 No i znów można spokojnie podrzemać .
 

Jakieś pół godziny później... w gnieździe Czart sumiennie wywiązywał się ze swoich obowiązków, czyli spał, a po tarasie fruwały kolorowe piórka. To zapewne znak, że Wrotka właśnie zjada kolację i lada moment pojawi się na swojej zmianie. I rzeczywiście, przyleciała o 16:44. Odczekała kilkanaście minut na podeście i ruszyła ku dołkowi.


Czart zakończył inkubację o 16:57. Gdy odsłonił żwirek okazało się, że jedno jajko wyturlało się poza dołek. Mama wkrótce przygarnęła zgubę.

Na pewno nie musimy się obawiać, że Wrotka nie dojada.
 

Wieczór był dość niespokojny. Co raz budziło ją układanie wola, a do tego ktoś wpadł na pomysł by uczcić pojawienie się piątego jajka fajerwerkami.


Przed północą jeszcze na chwilę się przebudziła, ale teraz już odpoczywa, zmieniając standardowo co jakiś czas ułożenie swoje i jajek.

Dzisiejszy poranek był i jest dość mglisty, i to dosłownie i w przenośni. O 4:50 Czart wylądował na końcu barierki, ale był czymś bardzo zaaferowany i szybko odleciał. Może martwił się jak tu odnaleźć w tej mgle coś na ząb.
A prawie godzinę później...
I nie wiem czy to śniadanie uciekło z talerza, czy ktoś został przepędzony. Swoją drogą Wrotka musi tam mieć niezłe widoki, pewnie podobnych akcji jest więcej.
Ta też jej raczej nie umknęła.
 

 

Rano Wrotka dwukrotnie nie zagarnęła jednego jaja - za każdym razem trwało to kilkanaście minut.
 


8:13
Czart wpadł na próg, pogadali chwilę, zaraz odleciał, a Wrotka wróciła do ogrzewania.
 


10:23 - 10:26 
krótka przerwa - odlot z podestu i zaraz powrót na jaja
 


11:23 - 11:26
dokładnie po godzinie ponownie krótka przerwa i powrót  - Może Wrotka chciała przyprowadzić Czarta? A może tylko się przelecieć?

Nie da się ukryć, że Wrotka dziś zasiedziała się na swojej zmianie. Pozwoliła Czartowi przejąć opiekę nad jajkami dopiero o 12:38.



W dzień warto leżeć obróconym przodem do drzwi, dobrze widać horyzont, przeloty obcych, czasem pewnie Wrotki. Czart troszkę komentował pod dziobem to co widział, a o 14:12 nawet zareagował powstaniem i wejściem na próg.
 

Przez cztery minuty przyglądał się, co też na zewnątrz się wyprawia (w tym długo przez kraty na dół komina) i wrócił do dołka.

Z czasem rozglądał się coraz rzadziej, był coraz spokojniejszy, aż w końcu usnął (tak naprawdę tego nie wiem, bo leżał tyłem do kamery). Śpiącemu Czartowi przyśniło się, że w drzwiach gniazda, w którym, o zgrozo, właśnie leży, pojawił się wielki sokół z zakrwawionymi łapami i resztkami ofiary wokół dzioba (pewnie takiej ofiary jak mały Czart). Nasz młody sokół śnił dalej, że wstaje i próbuje wydostać się z budki (jak już będzie bezpieczny oczywiście wróci po jajka), ale ten straszny stwór zastępuje mu drogę i nie pozostawia ani skrawka miejsca do ucieczki. Czart skoncentrował wszystkie swoje myśli na tym, by się obudzić i wtedy dotarła do niego przerażająca, najprawdziwsza prawda - to nie był sen! Zakończenie tej przygody na filmiku



Schodząc na ziemię - Wrotka przyleciała o 15:03, zaraz po obiadokolacji. Sporo się wierciła i rozglądała, reperowała dołek po całym dniu. Gdy się ściemniło, trochę bardziej się rozluźniła i coraz częściej przysypiała. Wreszcie odpoczywa.