Od 6 stycznia brak podglądu na kominie PGE w Toruniu. Najwyższy więc czas zobaczyć na własne oczy, co też tam się dzieje. Szybki telefon do FF Kos i jesteśmy umówieni na randkę pod kominem PGE. Pogoda prawie wymarzona, świeci słoneczko tylko trochę zimno, co prawda tylko -1 ale palce na aparacie lekko marzną.Gdy zajechaliśmy pod PGE pierwszy został namierzony 5CB czyli Torek. Siedział na balustradzie platformy, kilka metrów od budki i coś obserwował u góry.
A u góry na małej platformie po prawej stronie komina siedziała Torka i spożywała wczesną kolację, była dopiero godzina 15:20.
Musiała już tam konsumować dosyć długo, bo danie było już dosyć skromne, praktycznie zostały już tylko skrzydła i trochę kości. Gdy skończyła to po krótkim namyśle skoczyła w dól i zniknęła nam gdzieś za kominem, natychmiast przy padlinie pojawił się Torek. Zrobił to tak błyskawicznie, że nie zdążyliśmy nawet złapać tego momentu w kadrze aparatów.
Coś tam jednak zostało, bo Torek pracował nad kolacją kilka minut a słoneczko zaczęło szybko zbliżać się do horyzontu. My postanowiliśmy odwiedzić jeszcze komin na Elanie, więc zostawiliśmy samczyka, który coś tam wytrwale jeszcze wydobywał z tych kości.
Wizyta na kominie Elany zakończyła się niestety niepowodzeniem. Zrobiliśmy rundę wokół komina a po sokole, który tu często przesiaduje ani widu ani słychu.