Jak tak dalej pójdzie to Admin nie będzie od nas odbierał telefonów
Gdzie się nie ruszymy to sokoły ,a my chcemy kolejne ,budki skrzynki,ale to nie jest tak szybko ,godziny poszukiwań obserwacji ,wracania znowu w te same miejsca żeby sprawdzić , czy to tylko przelotnie ,czy może sokół wybrał to miejsce już na stałe,bo tego nie możemy być nigdy pewni .Ja zawsze się zastanawiam , czy jak zadzwonię kolejny raz do jura to Bożenka powie dość, jur nigdzie nie jedzie już dość tych sokołów , bo obowiązki domowe odkładamy na kolejny i znowu kolejny dzień.
Ale to nie jest takie proste ,jak się już raz złapie tego wirusa ,to się z niego nie wyleczy .Ja osobiście wolę szuka sokoły i obserwować je na żywo ,po za kamerkami , po mimo że nie zawszę mam dużo wolnego czasu ,to kiedy mam jechać nawet 70 km. żeby zobaczyć te piękne ptaki to pojadę.
W Międzylesiu byłam już w tym roku już trzy razy z czego widziałam samiczkę tylko raz ,już się obawiałam że może zmienili miejsce .Samca widziałam tylko raz ,na samym początku obserwacji wiem że ma obrączki tylko jakie ,może się kiedyś uda je zobaczyć ,a może nawet zidentyfikować,czas pokaże ,mam nadzieję ze skrzynka przypadnie im do gustu i nie będą szukać innego miejsca do lęgu Powinny mieć na uwadze , że kuń nie na darmo wciągał przez barierki skrzynkę i tonę żwiru w torbie,która była bardzo ciężka .
A jur ,nie długo, zacznie robić skrzynki lęgowe dla sokołów na zamówienie
Stanie się potentatem skrzynkowym.
To tyle o de mnie ,a teraz trochę o dzisiejszym dniu.
Jak zwykle jur krzyczy:evil: że się spóźniam , 10 minut, to zatrzymały mnie dwa światła
ale tak poważnie ,to dziś zabierałam Monikę i naszego Ambasadora Kleksa ,on to już stał się naszą maskotką ,ja osobiście zakochałam się w nim od pierwszej chwili jak go zobaczyłam ,bo on jest taki do schrupania ,i aż się chce go przytulić ,i powiem w tajemnicy że można od Kleksa dostać buziaka:)
Jadąc z Kleksikiem nie mogłam jechać za szybko .
Na kominie przywitała nas samiczka,kiedy już zaczął się ruch przy platformie samiczka wykonała krótki lot ,obejrzała nas i wylądowała znowu na kominie tylko z drugiej strony
Na szczęście deszcz padał wcześniej ,i na czas montażu było już całkiem dobrze ,szkoda tylko że nie wyszło słońce.
Ja nie miałam tyle szczęścia ,do kręcenia i fotografowania ,dostaliśmy zakaz robienia i kręcenia filmiku na terenie ciepłowni ,wszystko musiałam robić z za bramy.Pan z ochrony był na tyle miły że zostawił mi otwartą bramę na metr ,bo inaczej wszystko ,albo prawie wszystkie foki były by przez szczebelki w bramie.
Kilka fotek udało się zrobić telefonem ,ale nie było co się wygłupiać bo mogło się skończyć całkowitym zakazem fotografowania.
Prace poszły dość szybko ,choć bez pośpiechu,tak jak jur napisał zakończyliśmy o 12 tej.Ale panowie się na tyrali ,wciąganie skrzynki i tego ciężkiego żwiru to nie takie chop siup,wagę swoją miało.
Pan z ochrony ,też wyszedł pomóc naszym tytanom pracy.Dla dwóch na dole było trochę ciężko.Nie wspominając naszego Tytana .Kuń miał najgorszą robotę ,sam musiał to wtargać przez barierki.
Stojąc na dole, usłyszeliśmy głos sokoła ,po chwili samiczka zerwała się z komina ruszyła prosto nad nami , na powitanie samca ,zrobili kilka okrążeń i samiec poleciał w stronę Wisły ,samiczka wylądowała na kominie.To był balsam na nasze dusze , że jednak jest para:cheer: