Engin kilka razy zaliczył balustradę , a ja prawie zgon. Rozpiera go energia od rana, krąży między podestem a budką, którą próbuje zdemolować.
Pierwszy raz na balustradzie
I następne razy , tylko trochę o zagadkowym zachowaniu rodziców. Wczoraj wieczorem Skiper przyniósł do gniazda całego , chyba młodego szpaka. Co się młody przy nim namęczył, od zera jeszcze nie piórował. Ale coś tam skubnął. Dzisiaj rano zaserwował sobie też małe śniadanko z tego ptaka. Generalnie większa część pozostała nieruszona. I taki ciąg zdarzeń: Przylatuje Skiper i nie karmi tylko zabiera tę ptaszynę (zgubiłam ten plik, zapisu brak, ale widać , że zniknął po wizycie Skipera. Po jakimś czasie Skiper znowu przylatuje z tym ptakiem, już mocniej nadjedzonym, ale wciąż nie karmi. Engin zaczyna go znowu podjadać, na to przylatuje Zjawa, przejmuje, przyjmijmy, że szpaczka, sama trochę je, podaje zaledwie kilka kęsów młodemu i odlatuje z coraz mniejszą resztką.
I jeszcze następne razy jak Engin zalicza balustradę. Jego ekscytacja po tym, jak prawie demoluje gniazdo, jest piękna
Wczoraj minął miesiąc od wyklucua sie Engina i jego pierwsze wyjście na podest. Trochę wcześnie zaczyna.
Dolożę z tego filmik, bo podobnie jak dzisiaj po zaliczeniu balustrady , widać było u małego ogromną satysfakcję?, podniecenie? ekscytację?
