Sokół wędrowny - Konstancin

Wczorajsze sokolenie w Konstancinie.
Razem z Frugosławem spotkaliśmy się z Gajowym 666 pod kominem ,on ma komin na wyciągnięcie ręki,będzie widział jak młode będą szalały na galerii
Kiedy podjechaliśmy pod komin ,było pusto,po jakiś 10 minutach od strony Wisły przyleciał samiec rezydent. Wiało jak nie wiem ,biedny miał ciężko wylądować pod wiatr na galerii.
Długo odpoczywał ze zdobyczą w szponie ,potem lot w koło komina i gdzieś od tyłu zostawił jedzenie ,przeleciał na drugą stronę i usiadł tak żeby komin go osłaniał od wiatru.
Wyglądało jak by czekał na samiczkę ,dobrą godzinę.Po długim oczekiwaniu ruszył w stronę miasteczka .Po dobrych 30 minutach wrócił przeleciał przy kominie sprawdzając czy zdobycz leży ,a może czy jego dama już wróciła,nie wylądował tylko poleciał w stronę cementowni ,wyglądało jak by usiadł na drzewie.Nie było widać żeby poleciał gdzieś dalej
My pojechaliśmy na małą wycieczkę ,co widać na filmiku Frugosława
Po powrocie z wycieczki jeszcze raz podjechałam pod komin ,sokołów było brak ,za to najechało się samochodów telewizji ,kręcić film

Kuń dziś sokoli e Konstancinie.
Przysłał mi fotkę z zalężenia ,powiedział że samiczka nie wychodzi ze skrzynki lęgowej

Oj dzieje się w Konstancinie!
- że nikt nie pali się do wymyślania imion sokołów z Konstancina to się na razie nazywają Konstancja i Gassek (od pobliskiej miejscowości z przeprawą na Wiśle).
Samica siedzi już siedzi na jajkach i będzie więcej bo Gassek stara się jak może.
Zdjęć będzie więcej ale potem wrzuci za mnie Tiga, komputery ze mną nie współpracują.

Opłaciło się zimą targać 40kg żwiru i drewna na komin! bo w tym roku będzie rekordowa ilość pisklaków! hehee

Zajechaliśmy dziś pod komin na Konstancin. Niestety po przybyciu , nawet ani kawałka sokoła .Wytrawny FF jednak wie (ja nim nie jestem ), że trzeba poczekać. Cierpliwość opłaciła się. Od strony Wisły nadleciał samiec z łupem w szponach. Okazało się, że samica siedzi w gnieździe. Z dołu jednak nie widać, co dzieje się w gnieździe. Były loty wspólne i pojedyncze, było przekazanie zdobyczy koło gniazda i ...kopulacja. Jednym słowem - rewelacja . Nie można sobie wyobrazić lepszych obserwacji sokolich, jak takie właśnie . Tiga zapewne wstawi więcej fotek , ja tylko kilka.

Kopulacja. Druga fotka to samo zdjęcie tylko w powiększeniu fragmentu.






Samiec, wyróżnia go duża wyraźna żółta obwódka wokół oka, w dodatku jest nad wyraz duży. Wielkością prawie dorównuje samicy .



Po którymś z kolei lotów i po zalężaniu usiadł w takim miejscu , gdzie jeszcze nikt nigdy go nie widział .




P.S. Informacja dla tych wszystkich do których wysłałem sma-y w sprawie zrzutki na gniazdo. Wtedy nie mogłem napisać, co, gdzie i kiedy, ale cóż kuń się wygadał we wcześniejszym poscie. Tak , to właśnie na tą skrzynkę poszła kasa i jeszcze duuuużo zostało , bo okazaliście się nad wyraz hojni drodzy FF i za to WIELKIE DZIĘKI WSZYSTKIM DARCZYŃCOM .

Fotka do postu jura


I jak zwykle dużo fotek z sokolenia .Dzień zakończyliśmy super:cheer:

CD:

Dziś rano pojechałem nad Bug do Kuligowa bo pojawił się egzotyczny gość Ibis kasztanowaty (trzecie stwierdzenie w woj. Mazowieckim)
Po obejrzeniu delikwenta. Wracając zahaczyłem o komin żerański ale przez pół godziny nawet pustułka się nie pokazała.


Po południu zaś pojechałem rowerem do Konstancina. Na "hasło" do Sokołów ochrona bezproblemowo wpuszcza na teren.
Przez 15 minut nic, potem przylatuje Sokół i siada od NE i skubie jakiegoś ptaszka (na górze znacznie przybyło trupów ).
Obchodzę komin i dopiero od strony Wisły dobrze widać samczyka Gasska.
Rusza się dopiero po godzinie oblatuje komin i wyciąga Konstancję z gniazda, - dama siada skubie ptaszka aż piórka lecą ale graty balkoniku trochę ją zasłaniają.
Po dłuższej chwili Gassek leci w stronę centrum Konstancina a Konstancja Wraca do gniazda .
Wracajac już na ulicy przed bramą znajduję wypatroszoną sikorkę - chyba robota naszych milusińskich...