17.09.2021
O 5:58 zobaczyłam 9YT w trakcie konsumpcji na progu, dziesięć minut później wziął na próg ostatniego kurczaka. Kolejne dziesięć minut później po skończeniu śniadania przeszedł się po brzegach podestu, wrócił na próg, pobawił się kawałkiem kory, ponownie przeszedł na koniec podestu w niewidoczną część i o 6:26 przestał się pokazywać.
Zdjęć więcej w celu trochę lepszego pokazania stanu skrzydła.

Ok. 6-tej samiec 9YT przyleciał na śniadanie.
Tym razem oba kurczaki zjadł na miejscu. Wyczyścił dziob, pokręcił się po podeście i ponownie zajrzał do gniazda. Nic nie znalazł więc pobawił się kawałkiem kory znalezionej na kracie, chwilę posiedział w kąciku po prawej i nie zauważyłam nawet kiedy zniknął.
Był prawie pół godziny.

Skrzydło bez zmian, jedynie jakaś jaśniejsza plama na wysokości kości promieniowej rzuca się w oczy. Wygląda to jak brakujące lub zniszczone/połamane piórka.

Zdjęcia potem bo w domu zostały

17.09.2021
Dziś na kolację zajrzał po przerwie 4DC, nie widziałam początku, ale od około 18:10. Błyskawicznie zjadł na progu trzy kurczaki, dla chorowitka został (na razie) tylko jeden. 4DC odleciał o 18:17.

Uzupełnię relację Mimi

9YT też był na kolacji.
Przyleciał o 18:01 wziął jednego kurczaka i z nim odleciał. Myślę, że przez 4DC uciekł. Bo zaraz ten nadleciał.
9YT był tylko 46 sekund na wizji.

18.09.2021

O 5:56 myślę, że to 9YT pojawił się po ostatniego kurczaka. Zjadł go na progu, przeszedł po brzegu podestu, jeszcze był głodny, bo wszedł do budki i przeszukiwał wnętrze nawet pod kamerą. Gdy nic nie znalazł, na parę minut zasiadł na progu. Miałam wrażenie, że skrzydło trzyma lepiej, bliżej ciała, że nie opada tak często i na krócej.








Ale zaczęłam mieć wątpliwości czy to na pewno 9YT siedział na progu po śniadaniu, czy w międzyczasie nie nastąpiła jakaś podmiana, której nie zauważyłam, niestety nie odwrócił się na tyle bym mogła zobaczyć przód jego głowy. Ten sokół trzymał normalnie złożone skrzydła w ciągu tych minutek, które siedział (wtedy wyłączyła się podczerwień), a o 6:16 poderwał się z miejsca do lotu jak gdyby nigdy nic i pofrunął w dół do kamienic.