30/06
Przez 1,5 godz.stałam pod kominem i nie było widać sokołów.
Pojechałam do Konstancina żeby sprawdzić czy młody jest cały i zdrowy po huraganie.A tu pusto ,zadzwoniłam do jura prawie szlochając że pewnie coś mu się stało ,bo przecież zawsze siedzi na kominie.Jur mnie pocieszył że pewnie leży gdzieś na polu i już po nim.Jur to umie pocieszyć :evil: .Ale co by nie było młodego nie widać.Kiedy zobaczyłam że leci ,zaczęłam krzyczeć do telefonu jest,jest i od razu się rozłączyłam.
Młody teraz śmiga po niebie ,co raz dalej i dłużej,skończył z lataniem po daszkach .
Potem przyleciała mamusia z którą bawił się w berka .Na koniec usiadł na kominie i obserwował okolicę .Zaczęło lać ja zabrałam się w drogę powrotną do domu ,a jest to kawałek drogi.28 km.

Dwie godziny stania pod kominem i,sokołów brak

27.07 pojawiła się informacja o obserwacji sokoła wędrownego w Konstancinie ( www.ornitho.pl przez p Jarosława Synowieckiego) Mapka pokazuje miejsce obserwacji

Pod komin jeździłam jeszcze kilka razy sokołów nie widziałam ale rozmawiałam z panami tam pracującymi ,sokoły były godzinę przed moim przyjazdem .
Widywane były przez pracowników,ja już nie miałam szczęścia ich zobaczyć.
Wstawie jeszcze kilka fotek z pierwszego dnia kiedy zaczął latać młody